W końcu udało się razem połowić. Spotkaliśmy się po długiej przerwie na otwartych zawodach spinningowych “Sandacz Pilchowic 2021”.

Ze względu na wciąż obowiązujące ograniczenia nie mogliśmy zaserwować herbaty i kawy. To jedyne, czym zawody różniły się od “normalnych”, znanych naszym członkom i kolegom, którzy bywają na imprezach naszego koła.

Zawodnikom zapewniono bogaty pakiet suchego prowiantu i napojów.

        

Wolno było wędkować z łodzi i pontonów, dopuszczone były belly boat’y oraz wędkowanie z brzegu. Aby wszyscy mieli jednakowe szanse, prowadzona była klasyfikacja brzegowa i ze środków pływających. Wędkowaliśmy od godziny 7:00 do 14:00. Ciepło, słonecznie, stosunkowo niska woda i flauta. Warunki piknikowe, idealne. Wędkarsko – może nieco gorzej, ale mimo to wiele osób całkiem przyzwoicie połowiło. Już w pierszej godzinie zgłoszono szczupaki i sandacze. Nie było dużych ryb, ale zawodnikom sprzyjał regulamin zawodów organizowanych zgodnie z zasadami sportu kwalifikowanego, gdzie wymiar zgłaszanych sandaczy i szczupaków musi wynosić nie mniej niż 45 cm.

Dość szybko zgłoszony też został największy sandacz zawodów złowiony na głębokiej części jeziora przez Rafała Kubickiego.

Gdy zrobiło się na dobre ciepło, ruszyły okonie. Nie było ich bardzo dużo, zgłaszano po kilka sztuk. Największego garbusa złowił Robert.

Sędziowanie odbywało się za pomocą aplikacji XtraMarlin i poza przypadkami, gdzie zawodnik zapomniał podać kodu zawodów podczas wysyłania zdjęcia, wszystko przebiegało bezproblemowo. Dzięki aplikacji można było na bieżąco śledzić wyniki, komunikować się z sędzią głównym i brać udział “zadaniach specjalnych” – np o wyznaczonej godzinie złowić rybę najbliższą określonemu przez sędziego wymiarze. Po zakończeniu rywalizacji losowano też “punkty czasowe” za które przewidziano dodatkowe upominki.

Przez długą część dnia prowadził Bartłomiej Frydryk. Łowił z brzegu zadając kłam powszechnej opinii, że “łodziowcy” mają łatwiej. Ostatecznie jednak najlepszym zawodnikiem okazał się Wojtek Gęgotek. Długi czas pływał po jeziorze szukając ryb. Widać go było jak obławiał zatoki,”Patelnię”, głęboką część i skały. W końcu zaczął zgłaszać ryby, szybko zajmując pierwszą pozycję. Na tym jednak nie poprzestał. Postanowił zwyczajnie znokautować kolegów “przebijając” niemal trzykrotnie dorobek punktowy drugiego zawodnika. Ostatecznie wygrał zdobywając 7250 punktów wyprzedzając Bartłomieja Frydryka o blisko 5000 punktów.

Rozdano puchary i nagrody dla najlepszych, dla łowcy największego sandacza zawodów, dla zwycięzców punktów czasowych i “challenge”. Było tego naprawdę sporo.

NAJLEPSZE WYNIKI:

I miejsce      Wojciech Gęgotek – 7250 pkt

II miejsce     Bartłomiej Frydryk – 2370 pkt

III miejsce    Mariusz Motyka – 2000 pkt

IV miejsce     Robert Płucieńczak – 1990 pkt

V miejsce      Rafał Kubicki – 1340 pkt

VI miejsce     Kacper Kruczek – 900 pkt

Zdalne sędizowanie prowadził prezes koła – Mariusz Szalej, a od strony organizacyjnej i kateringowej imprezę obsługiwali Kinga i Rafał. Relację przygotował JarekK